czwartek, 30 stycznia 2014

80 moich cudów kina: Underground

Król kina z Jugosławii 


W 1991 roku, jedenaście lat po śmierci prezydenta 
Tito, Jugosławia rozpadła się na sześć niepodległych republik. Doszło do walk między powstałymi państwami i w ten sposób wybuchła  jugosłowiańska wojna domowa. Film Underground w reżyserii Emira Kusturicy powstał niecałe cztery lata po tych wydarzeniach. 

Na początek parę słów o reżyserze. Emir Kusturica urodził się w Sarajewie, ówczesnej Jugosławii, obecnej Bośni i Hercegowinie. Jego pierwszy film Czy pamiętasz Dolly Bell?, opowiadający historię przeżyć chłopca opiekującego się młodą prostytutką, został doceniony na festiwalu w Wenecji  w 1981 roku. Cztery lata później Ojciec w podróży służbowej dostał laury w Cannes. Jego trzy następne filmy: Czas Cyganów, Arizona Dream i Underground uzupełniła świetna muzyka Gorana Bregovića. Za Underground Kusturica zdobył Złotą Palmę na festiwalu w Cannes oraz Cezara, nagrodę Francuskiej Akademii Sztuki i Techniki Filmowej. Jest uznawany za jednego z najlepszych, a na pewno jest najbardziej znanym jugosłowiańskim reżyserem.
Przechodząc do głównego wątku:

"Wojna jest wojną wtedy, kiedy brat na brata rękę podniesie"


Życie nie jest czarno-białe, a ludzi nie powinno się oceniać po pojedynczych czynach. Chociaż motywacji nie widać gołym okiem, to ona kształtuje ostateczny wygląd czynu. Oczywiście najłatwiej o tym mówić oglądając to z boku, a w tym przypadku z ekranu.

Historia zaczyna się w Jugosławii, podczas drugiej wojny światowej. Niemcy zaczynają nalot. Ivan jest w swoim zoo, wśród ukochanych zwierząt. Ratuje małego szympansa. Tymczasem jego brat Marko "kończy" spotkanie z kobietą lekkich obyczajów. Ich przyjaciel Czarny, nieczuły na wybuchy i spadający z sufitu żyrandol, kończy śniadanie i idzie walczyć za swoje miasto, zostawiając ciężarną żonę.

Trwa wojna. Czarny i Marko zdobywają pieniądze w nie do końca uczciwy sposób. Tymczasem Natalija, aktorka z teatru Czarnego, zaczyna spotykać się z Niemcem Franzem. Potem Marko sprowadza swojego brata i część znajomych, z wyjątkiem Czarnego i Nataliji, do piwnicy. W ten oto sposób historia mająca początek w 1941 trwa do roku 1991, a dominująca część jej bohaterów żyje w podziemnym kłamstwie nieskończonej wojny przez 50 lat. 

Jak długo można okłamywać ludzi i marnować tyle energii na urzeczywistnienie nieistniejącej wojny? 
Widocznie ponad pół wieku... Kusturica stworzył cztery podstawowe charaktery i wrzucił je w wir wojny. W ten sposób wiadomo, że Ivan będzie zawsze dobry i uczynny, ufając naiwnie bratu. Czarny to porządny chłop, który dba o swoje interesy i będzie się bił do ostatniej kropli krwi. Natomiast Marko to pozbawiony skrupułów, przebiegły cwaniaczek i manipulant. Natalija pozostaje z tyłu i nie godzi się z całą sytuacji w teorii - mimo świadomości zła czynów Marko stanowczo mu się nie przeciwstawia.

Marko lubi panować nad sytuacją. Jednak zapał Czarnego jest nie do wstrzymania. Większa część filmu skupia się na tej trójce bohaterów: Marko, Czarny, Natlija. Jednak na koniec, to Ivan odegra ważną rolę w kwestii życia lub śmierci. Wtedy  zaczyna się prawdziwa wojna.


Alternatywna historia baśniowa


Gdybym miała określić, jaki gatunek filmowy prezentuje Underground, powiedziałabym, że to baśń. Fantastyczna i niepowtarzalna, pełna napięcia, łez i śmiechu. To nie jest łatwe i przyjemne kino. Czytając komentarze na filmwebie, mam wrażenie, że większa część widzów po prostu nie zrozumiała tego filmu. Trochę autoironii w scenach o kręceniu filmów, świetna gra aktorska, wybitna reżyseria, a przede wszystkim oryginalna historia z fantastycznymi elementami - czyni ten film niepowtarzalnym. Polecam wszystkim, a szczególnie fanom kina wybitnego. 

I jak już wspomniałam, świetna muzyka:



P.S.: Odbiegając od tematu, uwagi sztuk dwie: Christian Bale ma dzisiaj 40 urodziny, wszystkiego najlepszego! I druga sprawa: "Alone yet not alone" będzie jednak nominowane w kategorii najlepszej piosenki mimo, że autor muzyki Bruce Broughton jest członkiem Akademii. Pytanie po co robić całą aferę, skoro i tak U2 wygra (znaczy, tak myślę).


wtorek, 28 stycznia 2014

Gorączka w Osage

Ponad 108 stopni Fahrenheita. Oklahoma. Osage. I pewna patologiczna rodzina. Ojciec - Beverly (Sam Shepard) pije. Matka Violet (więcej niż świetna Meryl Streep) ma raka jamy ustnej. Do tego jest uzależniona od wszelkich leków, szczególnie przeciwbólowych. Mają trzy córki: Barbara (Julia Roberts) żyje w separacji z mężem i  nie potrafi sobie poradzić z czternastoletnią córką. Karen (Juliette Lewis)  mieszka na Florydzie wraz ze swoim narzeczonym. Ivy (Julianne Nicholson) została w Oklahomie, by pomagać rodzicom. Pewnego dnia rozgoryczony życiem, nie mogący znieść wrednej żony Beverly wychodzi z domu i już nie wraca. Od tego momentu zaczyna się seria zdarzeń, która komplikuje zatrute rodzinne relacje. 


Ogólnie rzecz biorąc, film przyzwoity. Ciekawy i dość oryginalny pomysł na scenariusz. Przedstawienie  . Jednak ostatnio mam wrażenie, że niektóre scenariusze są pisane w ten oto sposób: dobry pomysł  na historię, początek i rozwinięcie, ale weny brak dla zakończenia. Właśnie Sierpień w hrabstwie Osage jest dla mnie przykładem takiego filmu. Swoją drogą, patrzeć na Meryl Streep to czysta przyjemność. Pozytywnie zaskoczyła mnie Julia Roberts, Ewan McGregor trochę blady, Benedict Cumberbatch uroczy, reszta obsady całkiem dobra. Jednak koniec mnie zawiódł, przy takim rozwoju wydarzeń. Mimo to, polecam wszystkim fanom Streep oraz lubiącym komediodramaty. 




czwartek, 16 stycznia 2014

Spodziewać się spodziewanego

Na rozdaniu Oscarów w 2009 roku Alec Baldwin, który wtedy prowadził ceremonię, powiedział mniej więcej w ten sposób: "Człowiek przez cały rok stara się, ciężko pracuje, żeby dostać tego Oscara, a potem nominację i tak otrzymuje Meryl Streep". Pan Baldwin ujął obraz nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej w jednym zdaniu - Meryl Streep dostaje nominacje średnio raz na dwa lata od 1979 (pierwszą nominację dostała za Łowcę Jeleni). Osobiście bardzo sobie cenię talent Streep - jest najprawdopodobniej najlepszą aktorką Hollywood. Jednak monotonia rozdań zarówno Oscarów, jak i Złotych Globów, czy nagród BAFTA staje się powoli nie do zniesienia. Dlaczego?

 Po pierwsze: praktycznie każdy film, który zdobędzie Złotego Globa, napewno zdobędzie statuetkę BAFTA oraz Oscara. Będą nominowane te same filmy, ci sami aktorzy. Z niewielkimi odchyłkami, ze względu na różnice w kategoriach, czy faworyzownie swojego kraju (przykładowo Brytyjczycy zawsze będą wybierali filmy/aktorów powiązanych z Wlk. Brytanią). 

Po drugie: filmów jest kilka i świat na nich się kończy. Dla Akademii Amerykańskiej, Brytyjskiej czy HSPZ cały roczny dorobek kina to kilka amerykańskich/brytyjskich filmów oraz parę zagranicznych. Reszta jakby nie istnieje. To również dotyczy aktorów - jednych członkowie tych instytucji lubią, a innych nie. Na przykład Leonardo DiCaprio, który już dawno temu powinien dostać przynajmniej jednego Oscara. Dziewięć lat temu dostał Złotego Globa za rolę w filmie Aviator. Nominacja Akademii była, a jakże! Ale to jeden z tych niewielu przypadków, kiedy aktor wygrywa Globa, a Oscara nie. Mam nadzieję, że w tym roku Leo wreszcie otrzyma zasłużone wyróżnienie.

Po trzecie: gdyby było jakiekolwiek zróżnicowanie! A tu można wszystko przewidzieć. Cały ten szum wokół wszystkich trzech nagród i rozgłos z nimi związany jest tak naprawdę jednym wielkim przedstawieniem kółka wzajemnej adoracji, które spotyka się trzy razy do roku i wręcza sobie nawzajem nagrody ze słowami "Nie spodziewałem/am się tego!" lub "Nie mogę w to uwierzyć!" itd. Obowiązkowo dużo podziękowań i łez. Właśnie dlatego Oscary są sztuczną i przereklamowaną nagrodą. Dają sławę, ale nie są wyznacznikiem wysokiej jakości i ponadprzeciętnego talentu.

Jednak to wciąż najbardziej znana nagroda filmowa na świecie. Można je krytykować, wyżywać się na członkach Akademii, boleć nad brakiem czegoś nowego i zżymać się, że Meryl Streep standardowo dostała nominację. A i tak większość ludzi będzie śledzić rozdanie z zapartym tchem. Albo następnego dnia bladym świtem sprawdzi w internecie wyniki. I potem padną słowa w stylu "To było do przewidzenia". Oczywiście, że było. Jednak to nadal najsłynniejsza nagroda filmowa. I większość ludzi z czytego przyzwyczajenia będzie chciała poznać zwycięzców. Nawet jeśli wszystkich da się łatwo przewidzieć, to lepiej jest się upewnić, że Jennifer Lawrence wygrała drugiego Oscara. Tak dla zasady.

P.S.: Johnny Depp zgarnął nominację do Złotej Maliny za Jeźdźca znikąd. Hehe. A Jeździec znikąd ma aż dwie nominacje, co prawda techniczne, ale jednak, do Oscarów. Tim Burton + wytwórnia Disneya = nominacja. Bez względu na jakość dzieła...

poniedziałek, 13 stycznia 2014

71 rozdanie Złotych Globów

Wczoraj odbyła się 71 Gala rozdania Złotych Globów - nagrody wręczanej przez Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej (HFPA). Kategorie dotyczą zarówno filmu, jak i telewizji. Obecnie
Stowarzyszenie liczy 87 członków, w tym jedną Polkę - Yolę Czaderską-Hayek. Globy są zawsze rozdawane przed BAFTAmi oraz Oscarami. W tym roku zwycięzcami zostali:

Najlepszy dramat Zniewolony. 12 years a slave 

Najlepsza aktorka w dramacie Cate Blanchett za Blue Jasmine

Najlepszy aktor w dramacie Matthew McConaughey za Witaj w klubie

Najlepszy musical lub komedia American Hustle

Najlepsza aktorka w musiclau lub komedii Amy Adams za American Hustle

Najlepszy aktor w musicalu lub komedii Leonardo DiCaprio za Wilk z Wall Street

Najlepsza animcja Kraina lodu

Najlepszy film nieanglojęzyczny  Wielkie piękno

Najlepsza aktorka drugoplanowa Jennifer Lawrence za American Hustle

Najlepszy aktor drugoplanowy Jared Leto za Witaj w klubie

Najlepszy reżyser Alfonso Cuaron za Grawitacja

Najlepszy scenariusz Spike Jonez za Ona

Najlepsza muzyka Alex Ebert za Alll is lost

Najlepsza piosenka "Ordinary Love" U2 z filmu Mandela: Long walk to freedom

Najlepszy serial dramatyczny Breaking Bad

Najlepsza aktorka w serialu dramatycznym Robin Wright za House of Cards

Najlepszy aktor w serialu dramatcznym Bryan Cranston za Breaking Bad

Najlepszy serial komediowy lub muzyczny Brooklyn Nine-Nine

Najlepsza aktorka w serialu komediowym lub muzycznym Amy Poehler za Parks & Recreation

Najlepszy aktor w serialu komediowym lub muzycznym Andy Samberg za Brooklyn Nine-Nine

Najlepszy film telewizyjny lub mini-serial Wielki Liberace

Najlepsza aktorka w filmie telewizyjnym lub mini-serialu Elisabeth Moss za Tajemnice Laketop

Najlepszy aktor w filmie telewizyjnym lub mini-serialu Michael Douglas za Wileki Liberace

Najlepsza aktorka drugoplanowa w filmie telewizyjnym lub mini-serialu Jacqueline Bisset za Dancing on the edge

Najlepszy aktor drugoplanowy w filmie telewizyjnym lub mini-serialu Jon Voight za Ray Donovan 


Sam Leonardo DiCaprio się tego nie spodziewał, natomiast ja miałam nadzieję i cieszę się wielce z jego wygranej (Złotego Globa wręczała mu Jennifer Lawrence!) Tu jego wzruszająca przemowa:


Plus link do najzabawniejszych momentów z gali z Jennifer Lawrence, Tiną Fey i Emmą Thompson na czele:
http://www.telegraph.co.uk/culture/golden-globes/article10567629.ece#ooid=QydG52ajpYxebzH_BI90e0R0NxLET1pl

Teraz pozostaje czekać na  rozdanie nagród BAFTA, Złotych Malin i Oscarów ;)

sobota, 11 stycznia 2014

Już w przyszły czwartek

ogłoszenie nominacji do Oscarów 2014!!!

Laureatów poznamy dopiero 2 marca, ale nominacje będą ogłoszone już 16 stycznia przez prezydent Akademii Cheryl Boone Isaacs w duecie z Chrisem Hemsworthem. Nie mogę się doczekać ;)
Jak wiadomo, film Andrzeja Wajdy Wałęsa. Człowiek z nadziei nie dostał się na listę typowanych do nominacji filmów w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Przypomnę, że media trąbiły o nim, jako polskim kandydacie do Oscara. Cóż za rozczarowanie!

wtorek, 7 stycznia 2014

Oto i polski plakat tego świetnego filmu, który do kin wchodzi już 24 stycznia, a obsadę ma po prostu rewelacyjną. Dla przypomnienia, m.in. Meryl Streep, Julia Roberts, Ewan McGregor i Benedict Cumberbatch. Streep i Roberts zgarnęły po nominacji do Złotych Globów (rozdanie 12 stycznia), aczkolwiek podobno Julia bije Meryl na głowę. Zobaczymy....

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Powrót króla detektywów

Minęły dwa lata i fani Sherlocka wreszcie doczekali się kontynuacji serialu. Kiedy latem widziałam 30 sekundowy zwiastun Sherlocka, dostawałam wariacji serca i nagłego niedotlenienia. Nie mogłam się doczekać. Jednak nowy sezon Sherlocka jest jak Pustkowie Smauga - rozczarowujący. 

I believe in Sherlock Holmes

Pierwszą rzeczą, która mnie zawiodła i rzuca się najbardziej w oczy jest upadek Sherlocka Holmesa z dachu szpitala. Zaplanowanie całej misternej intrygi wraz z Mycroftem, teoretycznie nielubianym bratem Sherlocka,
popsuło, moim zdaniem, całą magię. Na koniec ostatniego odcinka drugiego sezonu, siedziałam wciśnięta na przemian to w kanapę, to w fotel, niemal rycząc z rozpaczy. Jak Sherlock pojawił sie na cmentarzu mój żołądek był skręcony z emocji. I miałam nadzieję, że przy odkryciu tajemnicy, na której wyjaśnienie czekałam dwa lata, będą mi towarzyszyły podobne stany emocjonalne. Jednak się zawiodłam. Nie chcę zdradzać, jak Sherlock przeżył ten upadek, powiem tylko, że Marka Gatissa i Stevena Moffata stać na więcej. Pisanie pod dyktando rozwrzeszczanego w internecie tłumu nie jest żadną sztuką, więc stworzenie sytuacji specjalnie dla zażyłych fanów, staje się ignorancją całej reszty. I tu czuję, że tracę wiarę w BBC. Plus reaktywacja Andersona. Szczuty od 2010, teraz ulubieniec wszytskich, bo zachowuje się jak fandom Sherlocka. Chociaż w sumie nie do końca, fandom akceptuje bez zastrzeżeń bliskie relacje Sherlocka Holmesa ze wszystkimi z jego otoczenia. 

 Co do samego Sherlocka - dwa lata rozpracowywania siatki, jaką stworzył Jim Moriarty naprawdę go zmieniły. Jest bardziej uczuciowy. Nie widziałam jeszcze The Sign of Three, ale na weselu Sherlock podobno płacze. Nawet niech będzie, ale czegoś mi brakowało w tym nowym Sherlocku, tego dystansu i oziębłości. Benedict wyglądał świetnie i dobrze go znowu widzieć w tej roli, jednak, czuję pewien niedosyt. Jakby scenarzyści nie mieli pomysłu co zrobić, więc weszli na Tumblr albo coś w tym rodzaju, i zaczęli przeglądać fanowskie wpisy. Panowie, a gdzie oryginalność i niepowtarzalność Sherlocka?

I stay with John Watson

Dwa lata minęły i John Watson poukładał swoje zdruzgotane życie. Znalazł pracę i kobietę, której właśnie miał się oświadczyć, kiedy Sherlock Holmes  postanowił przestać być martwy. Mary Morstan o dziwo Sherlocka polubiła i to przed jego bohaterskim czynem - wyciągnięciem Johna z płomieni. Jednak sam Watson, kiedy po raz pierwszy Sherlocka ujrzał, do zachwyconych nie należał i zamiast kwiatów Holmes dostał z główki w nos. Piękna scena, poważnie mówię. Kiedy ktoś, kogo uznawało się za martwego, wraca i śmieje się z twoich wąsów, wiadomo, że chcesz mu dołożyć. Ale Watson, mimo wściekłości, wziął sobie do serca opinię przyjaciela i wąsy zgolił. Oczywiście zrezygnował z pracy. Przecież nie mógł się oprzeć dreszczykowi emocji i niebezpieczeństwu towarzyszącemu prowadzonym przez Sherlocka sprawom. I w tym momencie robi się w miarę normalnie - terroryści chcą wysadzić Parlament. Nie pierwszy i nie ostatni raz, tylko że tym razem to bardziej poważne. Wszystko fajnie do sceny z bombą, później teatralnie naciągane. Łącznie z czapką, którą Sherlock zakłada na spotkanie z dziennikarzami. 

Moriarty was real

Jak już wspomniałam, wszystko było zaplanowane. Przesłuchanie Jamesa M. również. A wszystko Sherlock zgrabnie opisuje w rozmowie z czarną owcą Andersonem. Wyjaśnia swój upadek, cały plan działania i inne, skrzętnie zaplanowane wraz z Mycroftem Holmesem, ruchy. Żeby pozbyć się Moriartiego każdy szczegół, każdej wersji (a było ich aż 13) był zaplanowany od A do Z. Świetnie, czyli to, co się tak świetnie oglądało w drugiej serii, było jednym wielkim przekłamaniem. Sherlock wiedział o wszystkim, był częścią tego teatrzyku, a cała tajemnica okazała się planem wielkiego duetu braci Holmesów. Wzruszające chodzenie na skróty i po najmniejszej lini oporu. Pocieszam się minami Martina Freemana. Czuję się jak Anderson i mam nadzieję, że ten wczorajszy odcinek będzie lepszy. Zresztą i tak w następną niedzielę koniec sezonu numer trzy. 

środa, 1 stycznia 2014

8 polskich premier, na które czekam najbardziej w tym roku :)

8. Zniewolony. 12 Years a Slave Tytuł polski podwójny, zdarza się i tak. W każdym razie z tego co widać i słychać, będzie nominowany do Oscarów i będzie faworytem. Historia niewolnictwa króluje w amerykańskich kinach i gustach członków Akademii. Służące, Lincoln, Django, a teraz Zniewolony. Powód dla którego chcę go obejrzeć: Benedict Cumberbatch.

7. Ona Po prostu zachęcajaca obsada: Joaquin Phoenix, Amy Adams, Rooney Mara, Scarlett Johansson. Plus niezła muzyka i oryginalny pomysł.


6. Obrońcy skarbów Trwa II wojna światowa. Żołnierze amerykańscy postanawiają odzyskać dzieła sztuki skradzione przez hitlerowców. Do akcji wkracza kwiat armii Stanów Zjednoczonych. i jednocześnie kwiat amerykańskich aktorów z Georgem Clooneyem na czele. Zarówno przed jak i za kamerą.


5. Sierpień w hrabstwie Osage Historia perypetii i relacji rodzinnych. Z Meryl Streep, Ewanem McGregorem, Julią Roberts i Benedictem Cumberbatchem.


4. American Hustle Zapowiada się ciekawie, jak zwykle patrzę na obsadę. W skrócie - o współpracy oszusta z agentem FBI i wynikających z tego problemach. I prawdopodobna nominacja (do Oscara) dla Jennifer Lawrence. Polska premiera: 31.01.


3. Igrzyska Śmierci: Kosogłos, cz.1 Ostatnia część trylogii Suzanne Collins podzielona na dwie. Reżyserem Francis Lawrence, więc nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że będzie jeszcze lepsza niż dwójka. Światowa premiera: 19.11.


2. Sekretne życie Waltera Mitty Kiedy zwykły księgowy żyjący z matką postanawia spełnić swoje marzenia/wyobrażenia, okazuje się, że bycie bohaterem nie jest wcale takie proste. Plus Ben Stiller z obu stron kamer i Sean Penn jako wisienka na torcie. Polska premiera: 17.01.


1. Hobbit: Tam i z powrotem Zwieńczenie dzieła Petera Jacksona, który z jednej książki zrobił trzy trzygodzinne filmy. Zakończenie historii Bilba Bagginsa i jego wyprawy z krasnoludami, by odzyskać Samotną Górę. Wojna, bitwy i smok Smaug. Mam nadzieję, że ta część będzie lepsza od "Pustkowia Smauga". A premiera 18.07. Światowa oczywiście, poza tym może zawsze zmienić się na grudzień.