czwartek, 10 kwietnia 2014

Noc po ciężkim dniu

Kto by o niej nie marzył! Ale mi chodzi o hit sprzed 50 lat, a mianowicie A hard day's night. Nie ukrywam, że The Beatles to mój ulubiony zespół, ale nie o piosence dzisiaj będę pisać. Tylko o filmie.
Otóż Noc po ciężkim dniu ma już prawie pół wieku. Film jest tzw."dniem z życia Beatlesów". Oczywiście stylizowanym i wyreżyserowanym dniem, z napisanymi dialogami, scenami itd. To nie jest dokument, tylko produkcja mająca na celu dopisania naciąganej fabuły do kilku piosenek Beatlesów. Praktycznie rzecz biorąc, film jest o niczym. Po prostu ogląda się wygłupy Johna Lennona, Paula McCartney'a, George'a Harrisona oraz Ringo Starra, a towarzyszy im świetna muzyka. Co prawda są zabawne sceny, a chłopcy z Liverpoolu'u naprawdę potrafią rozśmieszyć, jednak nie jest to kino wysokich lotów.
Oczywista oczywistość, że wszystkie tego typu produkcje (Help! itd.) miały na celu zwrócenia uwagi na Wspaniałą Czwórkę. Ale moim zdaniem było to całkowicie pozbawione sensu. Osobiście, żaden z obejrzanych dotychczas filmów z Beatlesami w roli głównej, nie przypadł mi do gustu. Głównie ze względu na żenującą fabułę, równie złe efekty specjalne i sztuczne zachowanie Beatlesów. Producenci chcieli zrobić dużo szumu, wokół już sławnych ludzi. Może wtedy to zadziałało, ale obecnie, na mój gust, był to błąd. O wiele sympatyczniejsza jest kreskówka, która powstała rok później. Rysunkowi Beatlesi są o wiele milsi, a ich dziwne przygody ogląda się z przymrużeniem oka. Natomiast Noc po ciężkim dniu swoją świetnością nie razi. Obejrzeć tylko dla muzyki.
P.S.: Taka mieszanka epok:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz