sobota, 28 grudnia 2013

Because Benedict Cumberbatch

Na dobry początek chciałabym napisać coś niecoś o jednym z moich ulubionów aktorów:


Tak! To właśnie Benedict Cumberbatch! Chociaż jak pierwszy raz zobaczyłam plakat "Sherlocka" pomyślałam sobie: co to za dzieciak śmie grać mojego ulubionego detektywa? Na pierwszy rzut oka, był zdecydowanie na tę rolę za młody. Tylko że potem zobaczyłam pierwszy odcinek. I moje podejście do jego osoby gwałtownie się zmieniło!


Moim zdaniem jest po prostu idealnym Sherlockiem, we współczesnym ujęciu BBC. Razem z Martinem Freemanem tworzą zgrany duet i  nie można powiedzieć o nich słowa krytyki. Szczerze mówiąc to dziwię sie, że jeszcze nie wygrał nagrody BAFTA. Przy okazji, premiera "Sherlocka" już pierwszego stycznia! Po dwóch latach czekania!

Ale wracając do osoby Benedicta i pewnych ogólnych informacji. Urodził się 19 lipca 1976 roku, w Londynie. Ukończył London Academy of Music and Dramatic Art w Londynie oraz University of Manchester w, uwaga, Manchesterze :) Jego pierwszą, ważną rolą, była tytułowa postać w filmie "Hawking", za którą dostał nominację do nagraody BAFTA. Potem grał w innych filmach, takich jak "Pokuta", "Kochanice króla", czy "Trzecia gwiazda". Jednak światową sławę i rozpoznawalność przyniosła mu dopiero rola Sherlocka Holmesa, za którą miał już trzykrotną nominację do nagrody BAFTA, a w tym roku również do Złotych Globów.
Zagranie głównej roli w serialu produkcji BBC otworzyło mu drogę do Hollywood. Chociaż najpierw zagrał świetną, i moim zdaniem niedocenioną, rolę w "Szpiegu" Tomasa Alfredsona. Potem zaczęła się era kinowych hitów .

Na dobry początek "W ciemności. Star Trek". Tytuł polski jest, jak to się często zdarza, beznadziejny.


Szczerze mówiąc, film też był beznadziejny. Nie polecam go nikomu, kto jest oddanym fanem "Star Treka" albo po prostu lubi science fiction. Ja obejrzałam ten film wyłącznie z powodu Benedicta i Simona Pegga, którzy byli jedynym znośnym elementem. I nie dla tego, że nie lubię science fiction. Po prostu uwielbiałam serial z lat sześćdziesiątych "Star Trek" i serce mi się krajało jak patrzyłam na te podróby postaci (z całym szacunkiem dla aktorów).
Jednak wracjąc do B.C. "Star Trek" okazał się sukcesem. Ale na szczęście to nie jedyny film, w którym Ben wystąpił w bieżącym roku. Na przykład "Hobbit: Pustkowie Smauga".


Gdzie podłożył głos, ale również i zagrał samego Smauga! Muszę przyznać, że efekt był świetny. Ten jego głęboki głos, niosący się echem po pustych komnatach Samotnej Góry... Właśnie na to czekałam przez rok! A nawet i dwanaście lat, jeśli liczyć moment, w którym przeczytałam "Hobbita".

W każdym razie, dla mnie Benedict jest świetnym aktorem. I następnym razem coś jeszcze o nim powiem, w jakimś bardziej określonym kontekście ;)

1 komentarz: